Komentarze: 1
Weekend spędzony z kobietą w średniowieczu i św. Bernardem z Clairvaux nie pozwoliły na chwilę odpoczynku. Nie usprawiedliwia mnie to od nie napisania jakiejś przynajmniej odrobinkę inteligentnej (przynajmniej nie nie logicznej) notki z chociażby najmniejszym przekazem, najlepiej pozytywnym.
Dziś w autobusie, po rozwiązaniu sudoku zamieszczonego w bezpłatej gazecie, którą dostałam rano czekając na tramwaj, doznałam pewnej illuminacji. Olśnienie to było jednym zdaniem, nie mającym żadnego kontekstu, o zabarwieniu turpistyczno- naturalistycznym jednakże mającym także pozytywne przesłanie. Mianowicie : Zgnitozielony to kolor nadziejii.
Ostatnio trochę się wydarzyło.
Impreza ostatkowa. Bal przebierańców, fajna zabawa. Nie spodziewałam się, że przebieranie się sprawi mi tyle radości :)
Dziś za czwartym podejściem zaliczyłam łacinę i tym samym zamknęłam sesję szczęściwie.
Na prawdę zaprzyjaźniłam się z jedną dziewczyną ze studiów. Nareszcie nie myślę o sobie jak o nienormalnej. Chociaż kiedy ona mówi mi, że jestem normalna to zaczynam się nad sobą poważnie zastanawiać;)
Moje życie szare i monotonne i kocham je takie, i jestem szczęśliwa, póki co pogodzona z nim.